Geoblog.pl    miku    Podróże    Tajlandia    Sam w Bangkoku
Zwiń mapę
2008
03
lis

Sam w Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8185 km
 
Po wyladaowaniu, podeszla do mnie Anja i zaproponowala zebysmy razem zlapali taxi bo bedzie taniej, jednak plany mielismy troche inne to wymienilismy sie telefonami i pojechalismy innymi taksami. Juz na starcie dalem sie naciagnac na taxi za 400 bahtow, a do tego na trasie okazalo sie ze jedziemy autostradami i musze doplacic to co placil kierowca (70 baht)... ok 470 baht za taksi i mysle ze juz wiecej sie nie dam naciagnac.

Ogolnie efekt wilgotnienia ubrania dosc ciekawy, tyle ze to wszystko wilgotnieje nawet w torbach, I tym oto sposobem wszystko jest troche wilgotne.

Kierowca podzucil mnie na Khao San Road, bo nie pamietalem nazw innych ulic, a Khao San chcialem tylko zobaczyc, ale jakis naganiacz oferowal podwozke do biura Tourism Authority of Thailand i mowiac ze tam najtaniej - tak tak, ograny schemat, w TAT jest drozej niz w ulicznych agencjach. Ale za to polecil dobry hotel na ktory odrazu sie skusilem nie patrzac na inne. Nocuje za 200 Baht, w spoko pokoiku w ktorym jest tylko lozko, lazienka wspolna z calym pietrem - da sie przezyc. Tylko kurde nie mam gniazdka.

Ok, zostawilem zeczy i ide Khao San werszcie zobaczyc. A tu setki naganiaczy i naciagaczy polecajacych TAT, kurde nawet nie moglem sie porozgladac bo zaraz wzrok jakiegos naganiacza juz mnie dopadal, mysle se fuck off :D. Polazilem troche, kupilem kilka rzeczy, zgubilem sie na chwile i stwierdzilem ze kupie mape Tajlandii w ktorej bedzie powiekszona mapa Bankoku - tak tez zrobilem i poszedlem dalej, Dalej juz bylo spokojniej, bez naganiaczy mniej turystow, wiecej lokalnych. Nawet kierowcy tuk-tukow mnie nie przesladowali tak jak to jeden za Khao San (tego zgubilem niechcacy zaczepiajac pewna Slowaczke i Wlocha pytajac sie gdzie mozna kupic krem do opalania - przyczepil sie do nich - a krem mozna kupic w 7-eleven ktorych duzo tutaj):). Bladzilem troche po miescie zastanawiajac sie co robic, pytalem kierowcow tuk-tukow ile do danych swiatyn, to odrazu teksty ze swiatynia zamknieta - tak tak... one prawie nigdy nie sa zamykane w dzien. To stwierdzilem ze do kazdej pojde, tyle ze bylo daleko i zwiedzilem dwie chodzac kilka godzin. Podobala mi sie swiatynia Golden Mountain, gdzie postawiono swiatynie na gorze z ktorej widac troche bangkoku :). Jakos wtedy zaczelo kropic, to stwierdzilem ide sobie jeszcze do innej swiatyni ale tak sobie szedlem jakimis lokalnymi kanalami i zaczelo lac, a ze przechodzilem obok jakiegos straganu z zarciem dla lokalesow to pomyslalem sobie ze zjem z lokalnymi - tak tez uczyniliem, tlumaczac na migi co chce - udalo mi sie wytlumaczyc ze chce zjesc miske zarcia :). To mi ja mile Panie przygotowaly, zjadlem nawet bylo calkiem smaczne, tyle ze nie wiem co to bylo, ale to szczegol Panie sie troche ze mnie smialy ze nie radze sobie ich dziwna lyzeczka i ze mnie pali w gardlo ale bylo milo - dostalem kubek wody z kostkami lodu (wtedy zapomnialem ze nie-butelkowanej lepiej nie pic). Potem jeszcze troche pochodzilem i sie zgubilem posiadajac mape (hehehe). Jak sie odnalazlem przy pomocy jakiegos zagubionego Japonczyka to poszedlem do Hotelu wziac prysznic. Posiedzialem, tzn polezalem z pol godziny i poszedlem do kafejki.... oczywiscie w zla strone :D. I jakis Taj mnie zaczepil. Mow jest nauczycielem w Chiang Mai i jest bardzo ciekawski, ale poszedlem z nim pozwiedzac troche, poszlismy do jednej swiatyni ktorej ja nie zdazylem zwiedzic a chcialem, tzn wzialem tuk-tuka bo Taj z tajem to sie dogada jako tako do ceny i potem gdzies tam jeszcze - zamotalem sie i nie wiem co to bylo :) bede musial popatrzyc na mape. Na piechote wrocilismy w pobliza Khao Sann i sie rozstalismy ustawieni na Piwo po moim powrocie z polodnia. A ja poszedlem do kafejki w kotrej wlasnie siedze.

W miedzy czasie kupilem na Khao San przejazd na Krabi busem za 300 Bahtow, dobra cena, pewnie kury w nia wliczone :) Odjazd jutro o 18. To jeszcze skocze rano do Ayuthai (na polnoc od BKK) na kilka godzin i wroce na busa. Tyle ze tym razem do Ayuthaii dostane sie PKPem na wlasna reke :)

Generalnie moje zwiedzanie bylo troch dziwne, nie zobaczylem Wat Pho, ale nadrobie po powrocie z polodnia. Przez to ze wyladowalem na Khao San ktore chcialem tylko zobaczyc troche sie zniechecilem do Bangkoku, jednak podsumowujac wszystko poza Khao San to jest ok, tak na 2 dni zwiedzania.

W ogole to na lotnisku wymienilem 50 dolcow kupionych w polsce na bahty, a potem wzialem z ATMa na test 2000 Bahtow i z bankomatu sciagnelo mi ok 164zl (dobrze), ale jednoczesnie doszla jakas prowizja (60zl) - jak tak pojdzie to nie poszaleje w sensie kurs nurka itp. Zobacze jeszcze czy to jakos procentowo idzie czy jednorazowo, wyciagne z 10000 bahtow. Tylko bede musial pilnowac jak oka w glowe :)

No to tak znowu troche chaotycznie sie rozpisalem. Sprawdze rozklad jazdy pociagow, kilka innych rzeczy i ide do Hotelu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
miku
Michał Kubicki
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 25 wpisów25 44 komentarze44 80 zdjęć80 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
09.08.2008 - 30.11.2008