Wczoraj sie pokrecilem po Phi Phi i poszedlem na punkt widokowy, bo gdzie indziej nie bylo sie latwo dostac (tzn. bez lodzi). Do punktu bylo ok 300m pod gorke, ale tutaj wybetonowali trase dla turystow, na Railay trzeba sie wspinac. Na szczycie poogladalem Phi Phi Don, i stwierdzilem ze szkoda tego miejsca troche, turystyka je zabila juz dawno temu, no ale nic posiedzialem ok 30 min i poszedlem do mini baru przy tym punkcie. Sprzedawca zapytal mnie skad jestem i przedstawil sie jako Noi Okrutnik (chodzilo o ogrodnika) i zna duzo slow po polsku, m. in. dzien dobry, dowidzenia, ladna dziewczyna, heheh - tyle ze jego wymowa jest bardzo zaTajona. Dobrze wlada rosyjskim i powiedzial mi auf wieder zeigen jak juz szedlem. Potem juz polazilem troche, po plazy (same bary i turysci). W miedzy czasie kupilem ta objazdowa (oplywowa) po plazach wraz ze snorklingiem i lunchem.
Nastepny dzien to w zasadzie 7h wycieczka opisana wczesniej, pierwsza plaza byla Maya Bay (znana z filmu The Beach :) ), niestety bylo pochmurno, duzo turystow, i w ogole ta plaza nie wywarla na mnie dobrego wrazenia - w filmie ja tak obrobiono ze to szok, no ale wtedy mogla wygladac inaczej. W sumie nie bylem zaskoczony bo juz sie naczytalem jak ta plaza wyglada i ze duzo turystow ja odwiedza, pozniej byly kolejne plaze, na jednej z nich byly malpki ktore braly zarcie od turystow, jedna weszla mi na ramie ale ja strzachnelem bo ponoc przenosza duzo bakteri :/, snorkling, bambusowa wyspa (na ktorej nie widzialem bambusa tylko drzewa jakby iglaste). Co do snorklingu to widocznosc pod woda podobna do Railay, mysle ze ok 10m, czyli na 5 widac jeszcze ok. Ale ogolnie fajnie bylo i sie spieklem bo od czasu wyspy bambusowej troche poprazylo.
Teraz bede opracowywal plana kurde jak tu sie dostac tania droga na Ko Jum/Pu, moze stopem z Krabi :). Ogolnie uciekam jutro z Phi Phi bo nie ma co tu siedziec, zobaczylem co mialem zobaczyc, czas jechac w mniej komercyjne miejsca.