Dzisiaj bylo slonecznie i w zasadzie caly dzien przejezdzilem skuterem po wyspie. Szybko sie przyzwyczailem do ruchu lewostronnego, bo innych zasad nie bylo :D. Niestety calej wyspy nie zdazylem zwiedzic - jest za duza. Pierwszym celem byl wodospad, ale niechcacy pojechalem inna droga i dojechalem do punktu widokowego - tez fajnie :), potem zawrocilem i pojechalem nad ten wodospad, tyle ze aby sie do niego dostac trzeba bylo isc jakies 500m troche rzeka, troche dzungla. Wodospad nie byl jakis ogromny, byl to raczej wodospadzik :) Ale i tak bylo warto - lepsze to niz siedzenie w bungalowie. Potem pojechalem w strone parku narodowego i mi zabraklo paliwa w polowie drogi od jakiejs cywilizacji do parku. Naszczescie niedaleko byl punkt oplat wstepu do parku i mily Pan mi przelal troche do butelki :) Ogolnie krajobrazy obledne - beda zdjecia, zatrzymywalem sie tez przy pobliskich plazach zeby popatrzec. Potem pojechalem do starego miasta Lanta - ktore jest po prostu wioska tajow i tam zjadlem zarcie (40bahtow za objad) za ktore w restauracyjce na przeciwko mojego bungalowu bym zaplacil 2x tyle (ok 80bahtow) - hehe. No a potem to chillout w hamaku. To byl dobry dzien. Jutro wycieczka po 4 wyspach w okolicy Lanty bo prawdopodobnie tez bedzie slonecznie.